6
- Brzmiał zupełnie jak ty - nawet ja nie potrafiłam odróżnić nagrania, które właśnie odtworzyłam od prawdziwego.
- Co za piękny, czarujący głos - panicz Byakuya był przygotowany, by temu zaprzeczyć, ale teraz jego wyraz twarzy był bardzo poważny. - Więc to jest ten szarlatan, który wszystko mi ukradł i przejął moje miejsce? Przyznaję, że dobrze naśladował mój głos.
- Tylko dobrze? Był dokładnie taki sam.
- Ale przemowa sama w sobie jest trzeciorzędna. Ogarnia mnie rozpacz na myśl, że coś takiego jak to zostało nadane na całym świecie i podpisane moim nazwiskiem.
- Naprawdę? Ale to wywiera wrażenie, że mówcą jest najprawdziwszy Byakuya Togami.
- Co powiedziałaś?
- Hę?
- Czy ty obserwowałaś mnie przez ten cały czas? Jeśli jesteś tak niekompetentna, że nawet nie potrafisz nawet dostrzec czegoś takiego to nie powinnaś dostąpić zaszczytu pisania Byakuyakou. Czemu nie przekażesz swojego tytułu Blue Ink?
- Naj-najmocniej przepraszam! - sądzę, że go rozzłościłam.
- Tylko ktoś przegrywający ze światem mógłby nadać proklamację World Domination. To tylko sfrustrowani przegrani, którzy pragną mieć świat pod kontrolą.
- Teraz, gdy o tym wspomniałeś, wygląda na to, że ta mowa miała sprowokować ludzi.
- Nie ma nic bardziej pobudzającego dla niedołęgi niż oglądanie kogoś, kto zachowuje się jeszcze głupiej niż on sam.
- Cóż, to niefortunne.
- Możemy założyć, że mój oszust ma duży kompleks niższości. Bez wątpienia był ignorowany przez świat i prowadził pozbawione sensu życie. To dlatego był w stanie nadać tę pełną przesady proklamację.
- Rządzenie ludźmi przychodzi ci tak łatwo jak oddychanie, czyż nie? Nie przejąłbyś może władzy nad światem?
- Czy mówisz „teraz zacznę jeść chleb” za każdym razem, gdy go jesz? Nie ma potrzeby ogłaszać czegoś, co możesz zrobić, gdy tylko zechcesz.
- Jesteś bardzo bezpośredni, paniczu.
- Do czego nawiązuje to „żałosne bydło”?
- Nie mam pojęcia. Może oprócz...
- Nie wahaj się bez pozwolenia.
- Mogę zgadywać.
- Cóż za zbieg okoliczności. Ja też. Może mu chodzić o to.
- Ale nawet gdyby tak było, skąd osoba podszywająca się pod ciebie wie o tym?
- Hmph. Nie ma potrzeby rozmyślać nad tym. Złapiemy go i zapytamy go o to. Dobrze?
- Tak jak mówisz.
- Kiedy ta marnująca powietrze mowa została wygłoszona?
- Około godziny temu, dokładnie o 18:00. Koniec czasu przypada na dzień jutrzejszy, godzinę 18:00, więc w miarę upływy czasu, tak naprawdę nie...
- Będziemy go aż tyle potrzebować.
- Słucham?
- Czas w Czechach jest o siedem godzin wcześniejszy niż w Japonii. To w zupełności wystarcza na odkrycie tożsamości oszustwa, udowodnienie mojej niewinności i na powrót do domu na herbatę. I będziemy mogli iść do szkoły w poniedziałek.
Przyjechaliśmy do Pragi pod koniec tygodnia, kiedy było wolne od szkoły. Przyznam się, że chodziliśmy na lekcje, ale uważam, że panicz Byakuya nie musi aż tak kłopotać się z uczęszczaniem do szkoły, gdy ma napięty grafik. Ale on zawsze mówi rzeczy typu: „Bycie obecnym i niespóźnienie się to coś, co mogę zrobić bez problemu. Przysięgam na nazwisko Togamich”. I zawsze tak robi, co dzień.
- Paniczu Byakuya. Jeśli nie zdążysz wrócić do poniedziałku, to i tak napisze o tym w Byakuyakou. Nic nie sprawi, że zrobię inaczej - powiedziałam, próbując rozpalić w nim zapał.
Ale panicz Byakuya po prostu spojrzał na mnie, jego oczy były wypełnione irytacją.
- Szydzisz ze mnie? Mówisz, że ten oszust sprawi mi jakieś problemy?
- Nie miałam tego...
- Pozwól, że ci to teraz powiem. Czasami próbujesz zachowywać się impertynencko. Ale jeśli myślisz, że ujdzie ci to na sucho tylko dlatego, że jesteś ode mnie odrobinę starsza...
Nagle poderwał się wiatr. Chłodny wiatr powiał przez alejkę. Gdy próbowałam poprawić swoją teraz-już-nie-uporządkowaną grzywkę—
Usłyszałam ryk.
To przedzieliło niebo na pół. Ziemia zadrżała, a sławna praska kostka brukowa zaczęła wypadać ze swojego miejsca, pozostawiając dziury. Daleko od nas, zauważyłam czarny dym.
- Hmph. nie mam zbyt wielu okazji, by spojrzeć na swoją moc z obiektywnego punktu widzenia, ale to było wystarczająco złe, aby dostarczyć mi wstrętu do samej siebie.
I tak oto rozpoczęły się 24 godziny rozpaczy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy kolejną część! Jeszcze 7 i zakończymy pierwszy rozdział :)
Postanowiłam na razie tłumaczyć 'pitiful cattle' na „żałosne bydło”.
W końcu jakieś lepsze polskie słowo na"sassy" niż bezczelny, będę musiała to sobie zapisać.Tłumaczenie jak zwykle świetne, czekam na ciąg dalszy i Zerówkę.
OdpowiedzUsuńNo - czasem Google tłumacz pokazuje, że jednak coś potrafi i nie trzeba szukać po słownikach słów, które brzmiałyby bardziej dostojniej :) Zerówkę dodam dzisiaj, za jakąś... no nie wiem, godzinę? A może dopiero po 20? Wczoraj mi tata zaszalał i już o 20:32 kazał mi iść się kąpać - wcześniej, niż gdy chodzę do szkoły!
Usuń